Lekcja geografii i religii

Wysunięte najdalej na północ wspólnoty katolików charakteryzuje niezwykła różnorodność.

16.08.2021

Czyta się kilka minut

Kościół katolicki w Tromsø, Norwegia, 2014 r. / HINRICH BÄSEMANN / DPA / PAP
Kościół katolicki w Tromsø, Norwegia, 2014 r. / HINRICH BÄSEMANN / DPA / PAP

Pierwszy rzymskokatolicki kościół na dalekiej północy (68°13’N) powstał na początku XII w. w Kabelvåg w archipelagu Lofotów. Służył wówczas wikingom – rybakom, którzy rozpoczęli tradycję istniejącego do dziś centrum połowu dorsza. Suszone ryby z Morza Północnego już wtedy docierały do wielu katolickich społeczności w Europie, zaspokajając postne zapotrzebowanie wiernych. Kościół i osada przestały jednak istnieć w XV w. (podobnie jak osady wikingów na Grenlandii), a najdalej wysuniętym przyczółkiem katolicyzmu zostało biskupstwo Hólar (65°43’N) na Islandii. Północne misje średniowiecza zakończyły się dość krwawo w okresie reformacji, gdy skandynawscy władcy przyjęli luteranizm. Dziś kojarzący się z pokojem Islandczycy krwawo zakończyli istnienie ostatniej katolickiej diecezji na dalekiej północy – porwali biskupa Jóna Arasona i jego dwóch synów z Hólar i ścięli ich w południowej części wyspy 7 listopada 1550 r.

Zaledwie 26 lat później brytyjscy kolonizatorzy dotarli do ziem, które dziś stanowią kanadyjską prowincję Nunavut. Kolejne 350 lat zajmie jednak Europejczykom ekspansja w tych – znacznie mniej przyjaznych niż Skandynawia, ocieplana ciepłym prądem morskim, Golfsztromem – terytoriach i założenie osady handlowej w Mittimatalik (Pond Inlet, 72°41’N).

To właśnie w tej miejscowości, liczącej obecnie zaledwie ok. 1600 osób (z czego ponad 90 proc. stanowi ludność rdzenna), znajduje się najdalej wysunięta na północ świątynia katolicka pw. Najświętszego Serca Jezusa, funkcjonująca od 1929 r. Być może ze względu na udział Kościoła rzymskokatolickiego w kulturowym ludo­bójstwie ludności rdzennej Kanady i niechęć ludności rdzennej do katolicyzmu w świątyni nie odbywają się już regularne nabożeństwa (ostatnim z posługujących tam zakonników był Polak, oblat Daniel Szwarc).

Gdzie znajduje się więc „najdalej wysunięta na północ wspólnota katolicka”? Taki napis znajdziemy zarówno na stronie parafii, jak i wielokrotnie usłyszymy z ust parafian z Hammerfest na północnym krańcu Norwegii (70°66’N). Najwyraźniej jest zgodny z prawdą. Choć księża docierają do katolików żyjących w takich miejscach jak Aujuittuq (Wyspa Ellesmere’a Kanada, 76°25’N), Qaanaaq (Grenlandia, 77°28’N) czy Longyearbyen (Svalbard, 78°13’N), to są to i sporadyczne wizyty. Hammerfest to – jak na daleką północ – miasto z prawdziwego zdarzenia, bo liczące ponad 8 tys. mieszkańców.

Osada istnieje od XVII w. i jest również najdalej wysuniętym na północ miastem liczącym ponad 5 tys. mieszkańców. Sąsiednie miasto Alta jest siedzibą jednego z trzech najstarszych kościołów katolickich w Norwegii (1856 r.).

Setki kilometrów

– Przyjechałem tu dopiero w maju 2020 r. – mówi ks. Rafał Ochojski służący w diecezji Tromsø, który podobnie jak większość diecezjan pochodzi z Polski. – Jako Misjonarze Świętej Rodziny pełnimy posługę w północnej Norwegii od 90 lat. Choć wstępując do zakonu myślałem o wyjeździe na misje w bardziej typowym, południowym kierunku, to po krótkim pobycie w Hammerfeście byłem urzeczony.

Praca na dalekiej północy ma zupełnie inny charakter niż na południu Norwegii. Księża muszą pokonywać tygodniowo setki kilometrów, by odprawić mszę nawet dla piątki osób. Kościół, pomimo że to Norwegia, nie jest bogaty – kapłani są zobowiązani do samodzielnego prowadzenia swojego domu, dbania o naprawy, gotowania itd. – Dla mnie to jest świetne – mówi ks. Ochojski. – To bardzo zbliża do ludzi, osadza nas, księży, wśród nich, pozwala funkcjonować razem z nimi. Ten element samodzielności daje mi wewnętrzną radość.

Również dla Knuta Arnego Grosåsa, Norwega, diecezjanina diecezji Tromsø, różnorodność jest tym, co wyróżnia katolicyzm nordycki: – Trafiłem na północ cztery lata temu, ale tutaj niemal każdy jest skądś. Różnorodność kulturowa w parafii jest bardzo pozytywna. Dobrym przykładem tego, co nam daje, jest fakt, że od kilku lat w parafii mamy uchodźców z Iraku, którzy celebrują mszę w rycie chaldejskim. To jest dla nas coś nowego, bardzo ciekawego, czasem chodzę na ich mszę – zwierza się Grosås.

Podobnie sprawę widzi Agnieszka Dobrowolska, diecezjanka Tromsø od 2007 r.: – Wyjątkowe w naszej wspólnocie jest to, że wszyscy są tutaj bardzo mili, pomocni i zawsze uśmiechnięci. Przed covidem była również kawa i ciasto w salce po mszy co niedzielę, gdzie każdy mógł pójść, wspólnie posiedzieć i miło spędzić czas. Raz do roku jest organizowany grill na świeżym powietrzu oraz w grudniu juletrefest – święto choinki.

Dobrowolska zauważa, że choć katolików w Norwegii jest bardzo mało (ogółem stanowią ok. 4-5 proc. społeczeństwa), to właśnie ta wspólnota daje jej bardzo dużo radości i siły.

Ucieczka

O kawie i ciastkach wspomina na pierwszym miejscu również Yosief, uchodźca z Erytrei, który regularnie uczęszcza do kościoła. – To była najlepsza pomoc, jaką mogłem otrzymać – bycie z ludźmi!

Yosief zapytał o adres świątyni katolickiej jeszcze w urzędzie, który zajmował się sprawą jego azylu. – Poszedłem tam od razu, chciałem wypełniać słowa Jezusa o tym, by w jego imię gromadziło się choćby dwóch lub trzech. Bardzo ważna jest dla mnie również komunia – tłumaczy.

Do diecezji Tromsø trafił w maju 2014 r., po bardzo długiej drodze z rodzinnej Erytrei.

Dlaczego wybrał północ? Ponieważ tutaj mieszkała nieżyjąca już ciotka. Jak twierdzi, z Erytrei uciekają wszyscy, którzy ukończą 15 lat – jest to kraj o jednej z najsurowszych dyktatur na świecie.

Yosief bez utraty tchu uciekał na własnych nogach przez pięć dni i pięć nocy, aż dotarł do Sudanu. – Po drodze wielokrotnie widziałem żołnierzy erytrejskich. Gdyby tylko mnie zobaczyli, zastrzeliliby mnie. Życie takich jak ja nie ma tam żadnego znaczenia.

W Sudanie spędził rok, ale nie mógł wytrzymać znęcania i dyskryminacji, jakiej doświadczali chrześcijanie i uchodźcy w tym kraju. Wyruszył w trwającą 16 dni przeprawę przez Saharę, o której nie mówi nic więcej niż tylko: – Skończyła nam się w pewnym momencie woda. Ale na szczęście przeżyliśmy.

Razem z 455 osobami przedostał się na łodzi do Włoch, skąd – potajemnie – udało mu się dostać do Norwegii.

Yosief jest jednym z tysięcy katolickich uchodźców, którzy otrzymali schronienie w Norwegii i dziś tworzą – wspólnie z Polakami, Filipińczykami czy Rwandyjczykami – wspólnoty i kościoły, również na północy. Spośród nieco ponad 5 tys. diecezjan diecezji Tromsø (w tym 11 księży, wszyscy spoza Norwegii) ok. 90 mieszka w parafii Hammerfest, a 400 w Alcie. Stanowią ok. 1 proc. mieszkańców.

Przybysze

Jak przyznaje Knut Arne Grosås, katolicyzm wydaje się Norwegom egzotyczny. Sam jest katolikiem od urodzenia, ponieważ jego matka jest Polką i od małego wysyłała go do kościoła. Mały Knut trafił ostatecznie do duszpasterstwa NUK (Norweskich Młodych Katolików), w którym nadal angażuje się jako lider. Działa również w Caritas, które w Norwegii wspiera osoby z doświadczeniem uchodźczym, przede wszystkim udzielając im lekcji języka czy prowadząc kursy pisania CV. – Wierzę, że w tego typu działalności odnajduję nie tylko Boga, ale również ludzi – tłumaczy Grosås. Takich jak on jest jednak bardzo niewielu.

– W Norwegii raczej jesteśmy niezrozumiani, katolicy są postrzegani jako „sekta”, ci, którzy są inni od reszty – twierdzi ks. Ochojski. Wskazuje również, że do Kościoła rzymskokatolickiego należą dwie grupy Norwegów – ci, którzy konwertują (kilka osób rocznie na terenie parafii Tromsø), oraz ci, którzy są katolikami od pokoleń.

Podobnie jak w średniowieczu, Kościół katolicki przybył na daleką północ za tymi, którzy tutaj pracują. W przeciwieństwie do misji w Nunavut katolicyzm nie był elementem misji kolonizacyjnej wśród Samów, ludności rdzennej północnej Skandynawii (co nie oznacza, że rządy Norwegii czy Szwecji nie prowadziły takich misji – do dziś działania władz centralnych Samowie uznają za formę dyskryminacji).

Kościół północy to przede wszystkim Kościół migrantów i uchodźców. Jeszcze w latach 60. XX w. liczba katolików wynosiła zaledwie 6 tys. osób. Dziś, 60 lat później, według różnych szacunków przekracza 200 tys.

– Wielokulturowość jest wyzwaniem – ludzie z różnych grup narodowościowych trzymają się razem (Polacy z Polakami, Filipińczycy z Filipińczykami, Somalijczycy z Somalijczykami), tak jest oczywiście łatwiej. Dlatego zależy nam, by podczas organizowanych przez nas spotkań po mszy ludzie się mieszali. I to się udaje, przynajmniej jeśli chodzi o tych, którzy zostają w Norwegii na stałe. Ci, którzy przyjeżdżają na chwilę, nie znają języka, raczej szukają mszy np. dla Polaków – mówi ks. Ochojski.

Ani Hammerfest, ani nawet świątynia w Mittimatalik nie są jednak najbardziej wysuniętymi na północ kościołami chrześcijańskimi. Dalej znajdziemy bowiem cerkiew w osadzie Dikson u ujścia rzeki Jenisej do Morza Karskiego w Rosji (73°30’N) oraz luterański kościół Svalbardu (78°13’N), gdzie do niedawna od czasu do czasu msze odprawiał proboszcz z Tromsø, ks. Marek Michalski (zmarł pod koniec czerwca).

Wspólnoty budowane wokół katolickich świątyń północy wyróżnia jednak fakt, że są one tak bardzo różnorodne. – Kościół jest tu bogaty w ludzi, mamy aż 76 narodowości. Spotykam tu tych wszystkich, do których chciałem kiedyś pojechać – zauważa ks. Ochojski.

Być może parafie północy są pod tym względem drogowskazem dla innych wspólnot katolickich. – Szczególnie wzbogacające jest dla mnie doświadczenie naszej jedności podczas mszy świętej – mówi misjonarz. – Wszyscy patrzymy i wierzymy w ten sam sposób, pomimo tego, co nas różni. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2021