Kwaśniewski i nawóz historii

Aleksander Kwaśniewski zwariował - tak Władysław Frasyniuk, w stanie wojennym jeden z przywódców podziemnej Solidarności, skomentował słowa byłego prezydenta, swojego rówieśnika (obaj rocznik 1954). Komentując ujawnienie tzw. dziennika Anoszkina (adiutanta Kulikowa, naczelnego dowódcy Układu Warszawskiego), w którym jest zapis rozmowy Kulikow-Jaruzelski z początku grudnia 1981 r., gdzie Jaruzelski prosi o pomoc militarną ZSRR na wypadek kłopotów z wprowadzeniem stanu wojennego - Kwaśniewski powiedział, że stan wojenny utorował drogę do wolnej Polski.

15.12.2009

Czyta się kilka minut

Niestety, Frasyniuk nie ma racji. Niestety, bo gdyby Kwaśniewski zwariował, sprawa byłaby błaha. A nie jest. Wprawdzie merytoryczna polemika z tezą, że stan wojenny był "momentem założycielskim" wolnej Polski - rozwijając ją, Kwaśniewski dowodził, iż Jaruzelski był w gruncie rzeczy najbardziej zakonspirowanym z konspiratorów lat 80., bo swą polityką "ogrywał" skutecznie Sowietów - nie ma sensu. Jego teza niewiele mówi o latach 80., ale sporo mówi o Kwaśniewskim dziś. Brzmi znajomo: podobne twierdzenia znaleźć można na stronie internetowej Jaruzelskiego, gdzie wykłada on swą wizję historii (treść strony przeanalizował historyk Maciej Korkuć, jego tekst publikujemy na www.tygodnik.onet.pl). Jest tam np. zdanie: "Wojciech Jaruzelski (...) publicznie wypowiadał się za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej wskazując jednoznacznie, że stanem wojennym osobiście utorował drogę do integracji Polski z UE".

"To, co jest w pamięci, jest tym, co jest realne" - pisał poeta. Kwaśniewski nie zwariował. On konstruuje nową narrację historyczną. To próba opowiedzenia na nowo nie tylko biografii własnej, ale też jego środowiska - w PRL ostatniego pokolenia ludzi władzy, którzy po 1989 r. stali się postkomunistyczną elitą polityczno-ekonomiczną - w taki sposób, by miała ona sens. Psychologicznie to wytłumaczalne: Kwaśniewski chce, by jego życie nie było postrzegane jako suma zabiegów zmierzających do tego, by zawsze, przed rokiem 1989 i później, być - jak śpiewał Kaczmarski - "na górze", bo tu można "żyć najpełniej i najdłużej". Gdyby ciągnąć tę narrację, trzeba by rzec: ci, którzy przed 1989 r. występowali przeciw systemowi, ze wszystkimi tego dla nich konsekwencjami, byli frajerami. Nawozem historii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2009