Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Byłem wśród tych, dla których pracował opisany w artykule Stanisława Zasady „Życie światła” ks. Franciszek Blachnicki w Niemczech w latach 80. Byłem na tyle blisko, że mogę coś dopowiedzieć. Otóż, zanim pojawili się Gontarczykowie, którzy wkradłszy się we względy Ojca (tak mówiliśmy), próbowali skłócić wszystkich ze wszystkimi, byli inni pomocnicy. Przede wszystkim siostry, które mieszkały w ośrodku (baraki po amerykańskim/polskim domu dziecka) i opiekowały się zarówno gośćmi, jak i księdzem Blachnickim. W pomoc księdzu w działalności politycznej, czyli w tworzeniu i działaniu Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów, angażowało się wielu emigrantów z całych Niemiec i nie tylko. Pamiętam przyjezdnych z Brukseli i Londynu. Wspomnę tylko o dwóch z tych najbardziej zaangażowanych. O Andrzeju Piwarskim – tym, którego obrazy uświetniały Nobla Lecha Wałęsy, i Emilu Morgiewiczu, sądzonym razem z Czumą i Niesiołowskim za Poronin, członkiem KOR, a po powrocie pracownikiem Senatu. Było w czym pomagać. ChSWN wydawała czasopismo „PRAWDA – WYZWOLENIE” (Andrzej ilustrował i prowadził układ graficzny) i organizowała „Marsze Wyzwolenia Narodów” z Neustadt na zamek Hambach (tam przed laty rodziła się przy pomocy polskich emigrantów niemiecka demokracja).
W pracy duszpasterskiej pomagali czterej najpierw klerycy, a wnet młodzi księża.