Komu obraz, komu? Dwie dekady krakowskiego Miesiąca Fotografii

Po raz dwudziesty odbywa się w Krakowie Miesiąc Fotografii. Jego tegoroczna edycja pokazuje, że fotografia nadal może pomóc w opisaniu i zrozumieniu naszej rzeczywistości.

06.06.2022

Czyta się kilka minut

Henryk Hermanowicz, Nowa Huta, os. XX-lecia PRL (obecnie os. Albertyńskie), ogródek jordanowski, lata 60. XX w. / MATERIAŁY PRASOWE MIESIĄCA FOTOGRAFII W KRAKOWIE
Henryk Hermanowicz, Nowa Huta, os. XX-lecia PRL (obecnie os. Albertyńskie), ogródek jordanowski, lata 60. XX w. / MATERIAŁY PRASOWE MIESIĄCA FOTOGRAFII W KRAKOWIE

Podczas kolejnych edycji Miesiąca można było zobaczyć twórczość uznanych fotograficzek i fotografów, od Walkera Evansa, Paula Grahama i Marthy Rosler po Anetę Grzeszykowską i Forensic Architecture, ale też młodych, którzy, jak Francuz Mohamed Bourouissa czy Polki Dominika Gęsicka i Diana Lelonek, należą obecnie do kluczowych postaci w świecie sztuki. Co więcej, sekcja ShowOFF poświęcona młodemu pokoleniu stała się jednym z najmocniejszych punktów festiwalu.

Dwie dekady festiwalu skłaniają do podsumowań. Jednak twórcy Miesiąca niemal zrezygnowali z celebrowania jubileuszu. No właśnie – „niemal”: zauważono go wystawą w Bunkrze Sztuki zatytułowaną „Nie od razu zbudowano”. Jej kurator Stanisław Ruksza zaproponował opowieść o Krakowie z czasów minionych edycji festiwalu. W szczególnym ujęciu, bo zwracając uwagę na to, co przez te dwie dekady było pomijane, ignorowane czy „zamiatane pod dywan”.

Łukasz Surowiec upomina się o tutejszych bezdomnych – przed kilku laty zamienił salę Bunkra na miejsce, w którym mogli się schronić, a w czasie pandemii za pośrednictwem Airbnb wynajął dla nich kilka mieszkań, z których nie korzystali turyści. Z kolei Marta Romankiv przedstawia projekt pomnika, który ma upamiętnić służące, będące przed wojną jedną z najliczniejszych w Krakowie grup pracowników. Jest tu też praca Agi Szreder i Rafała Żwirka o przedmiotowym traktowaniu kobiet jako „narzędzi do rodzenia”, ryzykowna, dla niektórych zapewne drastyczna, bo z quasi-pornograficznymi elementami.

„Nie od razu zbudowano” mówi wreszcie o konfliktach czy podziałach. W jednej z sal Bunkra znalazła się mapa Polski, na której zaznaczono miejsca koncertów grupy muzycznej Nagrobki (Maciej Salamon i Adam Witkowski), co jednocześnie dobrze pokazuje przepołowienie kraju. Wybory dotyczące muzyki okazują się wiele mówić o innych wyborach: politycznych czy kulturowych.

„Nie od razu zbudowano” z jeszcze jednego powodu może zaskakiwać – niemalże nie ma na niej fotografii. A wystawa przecież odbywa się w ramach Miesiąca jej poświęconego. Jednak nie po raz pierwszy organizatorzy festiwalu odchodzą od klasycznie rozumianych zdjęć. Ich bardziej interesuje samo obrazowanie – co i w jaki sposób jest dziś obecne w wizualnej przestrzeni. Siłą krakowskiej imprezy od początku było nieustanne odnoszenie się do współczesności, stawianie pytań o rolę fotografii obecnie, o jej miejsce w dzisiejszym świecie. A tegoroczną edycję Miesiąca zorganizowano pod hasłem: „Dlaczego obrazy?”.

Obejrzałem się

Patrzeniu, oglądaniu obrazów i oglądaniu poprzez obrazy poświęcono główną wystawę zatytułowaną „I Was Lookin’ Back to See if You Were Lookin’ Back at Me to See Me Lookin’ Back at You” (fragment utworu zespołu Massive Attack „Safe from Harm”). Zorganizowano ją w socrealistycznym budynku dawnego kina „Światowid” na osiedlu Centrum E, mieszczącym dziś Muzeum Nowej Huty. Kuratorki Magdalena Kownacka i Anna Olszewska zaprosiły do udziału zarówno artystów, jak i naukowców, by wspólnie przyjrzeć się wzajemnym relacjom człowieka, obrazu i technologii. Powstała intrygująca, pełna nieoczywistości ekspozycja, w której prace sprzed lat sąsiadują ze współczesnymi.

Czarno-białe zdjęcia Henryka Hermanowicza i Józefa Lewickiego, pokazujące codzienne życie dawnej Nowej Huty: zabawy dzieci, gabinet dentystyczny lub salon fryzjerski, sąsiadują z pracą duetu post_noviki, w której „zaglądamy” pod podszewkę rzeczywistości, ujawniając to, co kryje się za zwyczajnymi, wręcz banalnymi widokami warszawskich ulic. Fragmenty tworzonego przez Władysława Hasiora przez blisko trzy dekady „Notatnika fotograficznego”, gdzie na zasadzie wizualnych skojarzeń zestawiał autorskie fotografie, reprodukcje z książek czy kartki pocztowe, szukając między nimi związków i zaskakujących analogii, ­zamieszczono obok prac wykorzystujących np. heatmapy (narzędzia służące do analizy i obrazowania danych) .

Największą zaletą tej wystawy jest pokazanie nieoczywistych analogii między przeszłością i teraźniejszością (a także przyszłością). Wzajemne przyglądanie się sobie, niczym w tekście Massive Attack: „Obejrzałam się, żeby sprawdzić, czy obejrzałeś się za mną, żeby zobaczyć, czy patrzę na ciebie”. Wreszcie – szukanie korzeni współczesności, nieoczekiwanych jej źródeł. Dawne techniki okazują się tutaj zaskakująco aktualne i nie mniej innowacyjne niż najbardziej zaawansowane technologie cyfrowe. Karolina Jarzębak stworzyła niezwykły wizerunek ikonicznej postaci nowych mediów – Doo- mera, reprezentanta (bo najczęściej jest to on, a nie ona) młodego pokolenia zmagającego się z uczuciem beznadziei i pustki. Nie skorzystała z nowych mediów, lecz z dawnych technik tworzenia intarsji, nadal praktykowanych w Kalwarii Zebrzydowskiej. Film Marka Chlandy wygląda jak zapis encefalografu. Powstał przy użyciu masek z papieru, które odpowiednio sfotografowane dały niezwykłe kształty, mamiąc widza tym, że ogląda wynik badania bioelektrycznej czynności mózgu.

W cieniu wojny

Krakowska impreza odnosi się do aktualnej sytuacji politycznej i społecznej, przypominając, że fotografia od bardzo dawna jest narzędziem nie tylko pozwalającym dokumentować, ale też krytycznie komentować rzeczywistość.

W gmachu Seminarium (dawny pałac Potulickich przy Piłsudskiego) prezentowana jest wystawa „Najwyższa forma sztuki” – to jeden z najmocniejszych punktów tegorocznego Miesiąca Fotografii. Opowiada o sytuacji w Białorusi, kraju, gdzie nawet taki gest jak założenie czerwonych skarpetek do białych spodni może skończyć się zatrzymaniem. Biorący udział w wystawie przyglądają się tamtejszemu systemowi władzy, jego propagandzie, narzucaniu wzorów funkcjonowania, formatowaniu białoruskiego obywatela.

„Republikański rytuał poczucia winy i wstydu” Hleba Burnaszaua przypomina tablice ze zdjęciami robotników w zakładach przemysłowych w czasach ZSRS. Tutaj nie ma jednak zdjęć zasłużonych pracowników – na dziesiątkach niewielkich ekranów znalazły się osoby składające samokrytykę. Wszyscy zostali zatrzymani przez białoruską milicję, często z takich powodów, jak wpis w mediach społecznościowych czy bycie osobą LGBTQ+, i przymuszeni do wyznania „win”.

Jeszcze bardziej przerażające są przykłady społecznej pedagogiki wynikającej z norm społecznych i środowiskowych. Ihar Hanczaruk zebrał zamieszczane w mediach społecznościowych i otagowane #будущийзащитник (#przyszłyobrońca) zdjęcia małych dzieci ubranych w wojskowe mundury. Bohaterowie innych fotografii zaczerpniętych z tych mediów występują w scenach sugerujących przemoc – samobójstwa, okaleczenia czy morderstwa.

Z kolei Ala Sawaszewicz w krótkich filmach wideo pokazuje, w jaki sposób normy społeczne ograniczają wolność kobiet.

W ramach tegorocznego Miesiąca odbywa się wreszcie projekt „WELCOME” poświęcony problemom związanym z kryzysami migracyjnymi ostatnich lat: z uchodźcami z Bliskiego Wschodu i ich obecnością na polsko-białoruskiej granicy oraz z uciekającymi z Ukrainy po inwazji Rosji 24 lutego. Jego częścią jest starannie wydana książka artystyczna, w której autorzy: artyści, socjolodzy, pisarze, historycy i teoretycy sztuki, m.in. Dorota Masłowska, Jarosław Mikołajewski i Anda Rottenberg, zajmują się podstawowymi kwestiami związanymi z problemem migracji: lękami, wykluczeniami, propagandą oraz informacyjnymi manipulacjami. Powstała również wystawa, zorganizowana w pomieszczeniach Galerii ASP.

W jej tytule wprowadzono istotną korektę: „(un)WELCOME”. Ta zmiana podkreśla istotną różnicę w postawach Polek i Polaków, ale przede wszystkim naszych władz. Jako kraj w ciągu miesiąca od rosyjskiej agresji przyjęliśmy więcej uchodźców z Ukrainy niż cała Europa uciekinierów z Afryki i Bliskiego Wschodu podczas kryzysu migracyjnego w 2015 r. Wystawa pokazuje to ogromne zaangażowanie, ale też nie ukrywa odmienności w postawach wobec uchodźców zza naszej wschodniej granicy i przybyszy z bardziej odległych regionów. A chociaż, jak przypomina Natalia Wiernik w serii zdjęć poświęconych fascynacji perskimi i tureckimi tkaninami w dawnej Polsce, bardzo blisko obcowaliśmy z kulturą islamu, to przywołane na wystawie losy poznańskiego projektu Joanny Rajkowskiej, by przekształcić pofabryczny komin w centrum miasta w wieżę minaretu, pokazują, jak silne są lęki przed islamem.

Zdjęcia nadal na nas oddziaływają, mają mobilizujący i wspólnotowy potencjał. Fotografia bowiem, jak zauważył Emmet Gowin, „to narzędzie pozwalające dawać sobie radę ze sprawami, o których wszyscy wiedzą, ale nie zwracają na nie uwagi”. ©

20. MIESIĄC FOTOGRAFII W KRAKOWIE: DLACZEGO OBRAZY? Pokazy trwają do 26 czerwca br.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2022