Już wkrótce cały Sahel może stać się wyłączną strefą wpływów Rosji. A Kreml nie zamierza na tym poprzestawać

Wojskowi z Nigru, podobnie jak z Mali, Burkina Faso, a także wiele rządów w całej Afryce, narzekają, że Amerykanie i Zachód odmawiają im pomocy wojskowej, a nawet wywiadowczej, sprzedaż broni zaś uzależniają od tego, jak tamtejsze reżimy przestrzegają reguł demokracji i praw człowieka.
w cyklu STRONA ŚWIATA

19.04.2024

Czyta się kilka minut

Narodowa Rada Ochrony Ojczyzny Nigru. W środku pułkownik Amadou Abdramane wśród zwolenników po przybyciu do Niamey. Niger, 6 sierpnia 2023 r. // Fot. AFP / East News
Narodowa Rada Ochrony Ojczyzny Nigru. W środku pułkownik Amadou Abdramane w towarzystwie swoich zwolenników. Niamej, Niger, 6 sierpnia 2023 r. // Fot. AFP / East News

Dziesięć dni temu na lotnisku w stolicy Nigru, Niamej, wylądował rosyjski wojskowy samolot transportowy iliuszyn-76. Przywiózł ładunek broni i sprzętu wojskowego, a także setkę rosyjskich żołnierzy. „Będzie nas tu więcej – powiedział po francusku miejscowym dziennikarzom jeden z żołnierzy w polowym mundurze i z twarzą zasłoniętą chustą. – Jesteśmy tu, żeby szkolić wojsko Nigru i umacniać przyjaźń i współpracę między naszymi krajami”. „Rosja wraca do Afryki” – ogłosił w relacji z Niamej korespondent rosyjskiej agencji informacyjnej RIA Novosti.

Rosjanie przywieźli do Niamej systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, a także instruktorów, którzy mają przeszkolić miejscowych artylerzystów, jak się nimi posługiwać. Rosyjskie ministerstwo obrony potwierdziło, że żołnierze z Niamej należą do podległego mu Korpusu Afrykańskiego, będącego od zeszłego roku nowym wcieleniem Grupy Wagnera, cieszącej się najgorszą sławą korporacji najemników, wykonującej rozkazy Kremla i będącej jego awangardą rosyjskiej ekspansji w Afryce.

Lądowania Rosjan spodziewano się od dawna. Mówiono o tym już latem zeszłego roku, gdy wojsko dokonało puczu w Niamej i odsunęło od władzy demokratycznie wybranego prezydenta Mohammeda Bazouma, wiernego sprzymierzeńca Zachodu. Zachodnie stolice potępiły z oburzeniem pucz, za to Rosja, ustami Jewgienija Prigożyna, szefa Grupy Wagnera, pogratulowała zamachowcom patriotyzmu i męstwa i zaoferowała im pomoc.

Grupa Wagnera bis: nowy szyld, nowy dowódca, stara misja. Jak Rosja przejmuje północ Afryki [JAGIELSKI STORY #47]

Od początku wojny w Ukrainie Rosja zarobiła 2,5 mld dolarów na handlu afrykańskim złotem. W zamian oferuje tanią pszenicę i bezpieczeństwo dla zaprzyjaźnionych reżimów. To może wystarczyć, by przejąć cały pas Sahelu.

Wcześniej według podobnego scenariusza rozgrywały się wydarzenia w sąsiadujących z Nigrem Mali i Burkina Faso. W Mali młodzi wojskowi pod dowództwem pułkownika Assimiego Goity obalali prezydentów w 2020 i 2021 roku (za pierwszym razem Goita oddał władzę politykowi wskazanemu przez zamachowców. Za drugim razem przejął ją i sprawuje do dziś już sam). W Burkina Faso też doszło do dwóch puczów. Najpierw, w styczniu 2022 roku, władzę objął pułkownik Paul-Henri Sandaogo Damiba, ale już we wrześniu, wskutek nowego przewrotu, odebrał mu ją kapitan Ibrahim Traore, najmłodszy dziś – 36-letni – przywódca w Afryce.

Powody zamachów w Mali, Burkina Faso i Nigrze były podobne lub takie same: niekompetencja i korupcja demokratycznie wybranych i wspieranych przez Zachód elit rządzących oraz niepowodzenia w wojnie z dżihadystami, którzy po Arabskiej Wiośnie rozpanoszyli się na dobre na całym Sahelu, ogromnym pasie ziemi ciągnącym się na południe od Sahary, od wybrzeży Morza Czerwonego do Atlantyku. Jedną z pierwszą decyzji wojskowych władz z Mali i Burkina Faso było wyproszenie francuskich wojsk, które wspierały miejscowe armie rządowe w walce z dżihadystami, a także zerwanie stosunków dyplomatycznych i wszelkiej współpracy z Francją, byłą metropolią kolonialną (wojskowi z Burkina Faso właśnie wyprosili z kraju kolejnych trzech francuskich dyplomatów, których oskarżyli o knucie spisków – spotkali się z działaczami miejscowej opozycji).

Próżnię po Francji natychmiast zajęła Rosja (pod koniec zeszłego roku otworzyła w Burkina Faso ambasadę, zamkniętą po upadku ZSRR), która wychwalając zamachowców jako bojowników w walce o wolność i przeciwko kolonializmowi (wdając się w nową, globalną konfrontację z Zachodem, Rosja ogłosiła się obrończynią suwerenności, zagrożonej według niej przez zachodnie imperium, dążącego rzekomo do podporządkowania sobie całego świata i urządzenia go na własną modłę), przysłała do Mali i Burkina Faso broń i najemników od Wagnera.

Ostatni przyczółek

Do zeszłego lata Niger był najważniejszym sprzymierzeńcem Zachodu na Sahelu i przyczółkiem w wojnie z tamtejszymi dżihadystami i szefami gangów szmuglujących ludzi do Europy. Wojskowi z Nigru pełnili straż na przemytniczych szlakach, a wyproszeni z Mali i Burkina Faso Francuzi z wojennych baz w Nigrze tropili i polowali na dżihadystów na całym Sahelu. W Nigrze swoje dwie wojenne bazy zbudowali też Amerykanie, którzy wzięli na siebie ciężar szkolenia i zbrojenia tamtejszego wojska. W bazie w Agadezie urządzili największe w regionie lądowisko i centrum dowodzenia samolotów bezzałogowych, głównego oręża w wojnie z dżihadystami.

Wojskowe władze Nigru, podobnie jak sąsiedzi z Mali i Burkina Faso, szybko wyrzuciły z kraju Francuzów (ostatni żołnierze wyjechali z końcem grudnia) i zerwali z nimi stosunki. Amerykanów jednak nie wypraszali, a i Amerykanie, chcąc zachować bazy wojenne i wpływy, długo się pilnowali, by ważyć słowa i nie nazywać nowych władców zamachowcami, uzurpatorami.

Wszystko zmieniło się w marcu, gdy do Nigru z wizytą przybyła amerykańska delegacja z Mary „Molly” Phee, szefową ds. afrykańskich w Departamencie Stanu, na czele. Phee towarzyszyli koleżanka z Departamentu Obrony Celeste Wallander, odpowiadająca w Pentagonie za sprawy bezpieczeństwa międzynarodowego, oraz gen. Michael Langley, dowódca wojsk amerykańskich w Afryce.

Odwiedziny w Niamej okazały się katastrofą i zamiast zapewnić Amerykanom dalszą obecność wojskową i wpływy, zagroziły, że podobnie jak Francuzi zostaną z Nigru wyproszeni. Amerykanie przyjechali do Niamej na początku ramadanu, muzułmańskiego miesiąca postu, jednego z najważniejszego świąt w islamie. „Nikt z nami nie uzgadniał terminu wizyty, nie uprzedzał, kto przyjedzie do nas w gości, ani o czym będzie chciał z nami rozmawiać” – oświadczył po wyjeździe Amerykanów rzecznik junty płk Amadou Abdramane. Zarzucił przyjezdnym, że nie przestrzegając protokołu, sami byli sobie winni, że przywódca junty gen. Abdourahamane Tchiani, który jak wielu innych współzamachowców uczył się na kursach wojskowych w USA, odmówił im audiencji. „Jedynie przez grzeczność zgodził się z nimi spotkać nasz premier” – dodał rzecznik junty w telewizyjnym wystąpieniu.

Rzecznik wytknął też Amerykanom protekcjonalny ton i ciągłe pouczanie gospodarzy, jak mają rządzić, z kim mogą się przyjaźnić, a z kim utrzymywać znajomości im nie wolno. Irytację i niepokój Amerykanów wywołała podróż premiera Nigru z przełomu grudnia i stycznia do Moskwy i Teheranu, gdzie rozmawiał on nie tylko o współpracy wojskowej, ale także przy wydobyciu uranu, którego złoża w Nigrze szacowane są jako siódme najbogatsze na świecie. „Ubolewamy, że Amerykanie odmawiają nam prawa do suwerenności” – powiedział rzecznik junty.

Na koniec wystąpienia oznajmił zaś, że wojskowi z Niamej uznają zawartą 12 lat temu umowę o współpracy wojskowej z Amerykanami za nieważną i proszą ich, by wynieśli się z Nigru i zamknęli pobudowane tam wojenne bazy.

Kilka dni po wyjeździe Amerykanów przywódca junty gen. Tchiani zadzwonił do Władimira Putina, by porozmawiać o współpracy i o tym, co zagraża Nigrowi i Rosji, a w kwietniu, tuż przed przylotem rosyjskiego samolotu z bronią i najemnikami z Korpusu Afrykańskiego, junta z Niamej ponownie powtórzyła życzenie, by Amerykanie zamknęli bazy wojenne w Nigrze i zabrali stamtąd około tysiąca swoich żołnierzy.

Złudzenia Amerykanów

Amerykańscy wojskowi twierdzą, że nie wszystko jeszcze stracone i nikt ich z Nigru oficjalnie nie wyprosił. Sugerują, że gniewne słowa wojskowych z Niamej są raczej metodą negocjacyjną. Podpisana w 2012 roku umowa o współpracy wojskowej, bazach wojennych i obecności żołnierzy USA w Nigrze upływa z końcem 2024 roku. Wypowiadając ją – twierdzą amerykańscy generałowie – junta chce jedynie wytargować dla siebie korzystniejsze warunki, jeśli miałaby zostać przedłużona.

Wojskowi z Nigru, podobnie jak z Mali, Burkina Faso, a także wiele rządów w całej Afryce, narzekają, że Amerykanie i Zachód w ogóle odmawiają im pomocy wojskowej, a nawet wywiadowczej, sprzedaż broni zaś uzależniają od tego, jak tamtejsze reżimy przestrzegają reguł demokracji i praw człowieka oraz po czyjej stronie opowiadają się w nowej globalnej konfrontacji Zachodu ze Wschodem.

Rosja – a także Chiny, choć te podejmują współpracę gospodarczą, a nie wojskową – takich warunków nie stawia, przysyła najemników i broń na każde zawołanie. Amerykańscy wojskowi jednak się nie poddają. „Przygotowujemy się do ewakuacji, ale także na dłuższy pobyt – mówią dziennikarzom, ale wyłącznie anonimowo. – Nadal rozmawiamy”. Przyznają jednak, że lądowanie w Nigrze rosyjskich najemników i samolotów z bronią utrudnia układy i stawia pod ścianą dyplomatów i polityków z Waszyngtonu.

Rosyjska ekspansja

Amerykanom i Francuzom grozi zresztą utrata nie tylko najważniejszego do niedawna sojusznika, Nigru, ale także ostatniej reduty na Sahelu, jakim pozostaje dla Zachodu Czad.

Tam również rządzą zamachowcy. Mahamat Déby przejął władzę w 2021 roku po śmierci ojca, Idrysa, też wojskowego dyktatora, który panował od 1990 roku. Aby uprawomocnić swoje rządy, młody Déby na początku maja zgodził się urządzić wolną elekcję, ale już dziś wygląda na to, że będzie ona karykaturą demokracji. Wykluczeni z wyborów zostali główni przywódcy opozycji, a najgroźniejszy rywal zginął w lutym w strzelaninie z rządowym wojskiem (niezależni śledczy twierdzą, że został zabity z bliska, strzałem w głowę, że była to egzekucja).

Żeby zapewnić sobie bezkrytyczne poparcie Zachodu, w dniu, gdy rosyjscy najemnicy lądowali w Nigrze, amerykański attaché wojskowy w Ndżamenie otrzymał notę od czadyjskiego rządu, w której gospodarze uprzedzili go, że jeśli Ameryka będzie chciała pozostać obecna w Czadzie i utrzymać tam swoją setkę żołnierzy, musi co prędzej przystąpić do rozmów o nowej, stosownej w tej sprawie umowie.

Jeśli Waszyngton i Paryż uznają Déby’ego za prawowitego przywódcę, znów wyjdą na hipokrytów w oczach demokratycznej opozycji w całej Afryce, a przeciwnicy Déby’ego skrzykną się w partyzantkę i zwrócą się do rosyjskich najemników o pomoc. Jeśli zaś Zachód uzna wybory w Czadzie za farsę, a Mahamata Déby’ego za uzurpatora, Czadyjczyk sam poprosi o pomoc Rosję i byle zachować władzę, przejdzie do jej obozu.

Czad, ostatnia reduta Zachodu na Sahelu, otoczony jest zewsząd państwami rządzonymi przez przychylnych Rosji władców. Od zachodu graniczy z Nigrem, który właśnie przeszedł do moskiewskiego obozu. Na południu Czad graniczy z Republiką Środkowoafrykańską, kolejną byłą kolonią francuską, w której jako pierwszej, już w 2018 roku, wylądowali rosyjscy najemnicy i przerobili ją na protektorat Kremla i jego kopalnię złota. Na północy Czad graniczy z Libią, której wschodem, Cyrenajką, włada samozwańczy marszałek polny Chalifa Haftar, wasal Kremla i Wagnera, rosyjscy najemnicy mają zaś na jego ziemiach bazy lotnicze, a chcą stworzyć także morską, drugą po syryjskiej Latakii nad Morzem Śródziemnym. Na wschodzie Czadu leży pogrążony od roku w wojnie domowej Sudan i przygraniczny sudański Darfur, którego niekoronowany władca, Mohammed Hamdan Dagalo, próbuje sięgnąć po władzę w Chartumie. Dagalo od lat handluje złotem z wagnerowcami, a Korpus Afrykański z Cyrenajki i Republiki Środkowoafrykańskiej dostarcza mu broni.

Rosja mierzy wysoko. Prowadzi z Erytreą rozmowy w sprawie morskiej bazy wojennej nad Morzem Czerwonym (obiecywali jej to wojskowi dyktatorzy z Chartumu, ale wszystko unieważniła wojna domowa, która wybuchła w Sudanie przed rokiem). Kusi też nieprzyjaciółkę Erytrei, Etiopię, dawną sojuszniczkę ZSRR. Dzięki poparciu Rosji Etiopia została przyjęta w tym roku (wraz z Egiptem, Iranem, Arabią Saudyjską, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Argentyną) do grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Południowa Afryka), mającej aspiracje być alternatywą dla Zachodu.

Nigdzie indziej przywódcy nie umierają podczas sprawowania urzędu tak często jak w Afryce

W wielu krajach na tym kontynencie panują starcy, którzy zdobyli władzę tak dawno, że uważają ją za swoją własność. Na to nakłada się przekonanie, że stan ich zdrowia jest pilnie strzeżoną tajemnicą państwową. Zmarły w lutym prezydent Namibii Hage Geingob był wśród nich wyjątkiem.

Dyktatorskie skłonności etiopskiego premiera Abiya Ahmeda, a zwłaszcza dwuletnia wojna w prowincji Tigraj, jaką rozpętał już jako laureat Pokojowej Nagrody Nobla, popsuły mu reputację na życzliwym wcześniej Zachodzie. Etiopczyk potrzebuje zaś dziś pomocy przy odbudowie zniszczonego wojną kraju, a także pomocy na innych wojnach, które wciąż się toczą w etiopskich prowincjach Ahmara i Oromia. Jeśli nie otrzyma wsparcia z Zachodu, zacznie spoglądać na Wschód.

Rosja od dawna oferuje wojskową pomoc władzom Konga-Kinszasy, zmagającego się z rebelią we wschodnich prowincjach Kiwu Północne i Kiwu Południowe. Przywódcy z Kinszasy odmawiali dotąd przyjęcia u siebie rosyjskich najemników. Ale Kongijczycy mogą w końcu zmienić zdanie, bo są coraz bardziej zrażeni do Zachodu, który nie tylko nie potrafi zmusić swojej sojuszniczki Rwandy, by przestała wspierać zbrojne bunty w Kongu i grabić kongijskie kopalnie, ale w lutym podpisał z nią umowę właśnie na handel tymi surowcami.

Przywódca Ugandy Yoweri Museveni, panujący już prawie pół wieku, mając dość zachodnich połajanek, od dawna życzliwiej odnosi się do Rosji, a szykowany na jego następcę syn, gen. Muhoozi Kainerugaba, jest entuzjastycznym stronnikiem Putina. Rosja może też liczyć na przyjaźń Zimbabwe, wdzięcznego za podarowane zboże i odrzutowiec dla prezydenta Emmersona Mnangagwy, a także Południowej Afryki, uważającej się za dłużniczkę ZSRR za pomoc w czasach apartheidu. Za zadeklarowanego putinistę uchodzi zaś były prezydent Jacob Zuma i jego liczni synowie i córki, którzy wraz z ojcem przeszli dziś do opozycji i w zapowiedzianych na koniec maja wyborach będą chcieli odebrać władzę rządzącemu od 1994 roku Afrykańskiemu Kongresowi Narodowemu, partii Nelsona Mandeli, której przywódcą (2007-17) i prezydentem kraju (2009-18) był także Zuma.

Wiwaty na Sahelu

Wycofanie zachodnich wojsk z Sahelu zachwyci tamtejszych dżihadystów, którzy z każdym rokiem rozszerzają wojnę na kolejne regiony, a także szefów przemytniczych gangów. Niger, niedawny strażnik przestępczych szlaków, wypowiedział już umowę o współpracy z Unią Europejską i wypuścił z więzień przetrzymywanych w nich hersztów i przemytników.

Przedstawiciele organizacji dobroczynnych, a także ONZ ostrzegają, że kontrolując Sahel i tamtejsze przemytnicze szlaki Rosja będzie mogła wykorzystywać przeciwko Zachodowi armie imigrantów, którzy wędrują za chlebem do Europy przez Saharę i Morze Śródziemne. Filippo Grandi, wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych ds. uchodźców alarmuje, że w tym roku do wędrowców mogą dołączyć Sudańczycy, którzy nie znajdując pomocy w obozach uchodźców w Czadzie czy Egipcie, również ruszą w drogę do Europy.

Punkty zapalne i przemilczane części świata. Reporter, pisarz i były korespondent wojenny zaprasza do autorskiego cyklu. Czytaj w każdy piątek! 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej