Jak Jolanta podeszła proboszcza

„Mąż się wścieka, że mu ściągam kościół do domu”. „Ale Andrzej jest pobożny”. „W kościele. Ale w domu chce oglądać telewizję”. „A rozumiesz, jak mi obraz przyniosą, to ja nie pozwolę telewizora zapalić, wszyscy mają klęczeć”.

16.04.2024

Czyta się kilka minut

 /
Eliza Kącka // Archiwum prywatne

Rocznica smoleńska, blokada pod uniwersytetem, zatrzymane autobusy. Stercząc przy krawężniku, śledzimy procesję tabliczek z wizerunkami ofiar smoleńskiego spisku. Nosiciele świeckich feretronów srożą się patetycznie, gotowi w każdej chwili ześliznąć się w histerię, a równie dobrze pyskować policji. Nazwisko z megafonu – przysiad nosiciela, jego chwila celebry. Przypominam sobie procesje w oktawę Bożego Ciała w dzieciństwie, z pochodem chorągwi. I myślę sobie, że to było czystsze. Obok staruszka: „Pani, ja do kościoła nawet przejść nie mogę”. Ja do niej: „Tu ponoć defiluje kościół”. „Nie. Jakby to była żałoba, taka w Bogu żałoba po zmarłych, to bym wierzyła”. „A nie jest?”. „Nie”. Stoimy, obserwujemy. Staruszka: „Wie pani, można wierzyć albo nie. Ja wierzę. Ale jednego nie mogę przyjąć: kupczenia Bogiem. Biedni ludzie”. „Biedni jak biedni”. Patrzy na mnie poważnie: „Biedni, bo nie wiedzą, co czynią. Jaką rozrzucają truciznę”. „Może wiedzą?”. „Nie”.

Szatnia biblioteczna, podtaczam się z torbą na kółkach. Szatniarka: „No nareszcie!”. „Że torba?” – uśmiecham się. „Przetrzymała nas pani tym plecakiem, już myślałam, że się pani przestraszyła naszych żartów”. „Bynajmniej”. „A to się Mireczek ucieszy”. Z kanciapy wychodzi pan Mireczek, ochroniarz: „O, jest torba!”. „Zrobiłam państwu frajdę”. „Ja już Alince mówiłem: »Patrz, Alinka, wszyscy muszą znormalnieć, psiakrew!«. A pani jednak nie musi”.

Dwójka w wieku studenckim w 116, jazda na Mokotów. Ona: „Ale ja widzę, że ty ciągle nadzieją żyjesz”. On: „Nie, już nie, ale jeszcze daję jej szansę”. „No ale daj spokój, weź, stawiaj karty na siebie”. „Ale ty jesteś też kobieta, to mi poradź”. „No, mówię ci, nie jest warta ciebie. Kobiety są fałszywe ogólnie”. „A skąd ty to wiesz?”. „Ja się pasjonuję psychologią między innymi. A wieczorem imprezuję ponadto”. „Super, ideał”. „No, ja myślę”. „Wiesz, masz rację, mam strasznie mieszane uczucia na jej tle”. „No, ja myślę”. „Ale ja się staram być serio w stosunku do kobiet jednak”. „Dbaj o siebie”. „Rozumiesz, ja chcę być jak mężczyzna w swoim zachowaniu. W sumie to już mi bardziej o to chodzi, niż o nią”. „Łapię. Ale zakładasz opcję przeprosin?”. „Nie. Ja to robię tylko dla siebie”. „Dobrze cię wyczułam psychologią. Pokażesz jej dobrą wolę tak dla siebie”. „Tak”. „A potem impreza na podratowanie”.

Autobus 503, tłoczno, stadko dzieci w wieku późnopodstawówkowym. Nadają znad komórek na cały pojazd. Dziewczynka w bluzie na trzy czwarte ciała: „To się skończy sądem. Ja nie chcę”. Chłopiec w spodniach z krokiem nad kostką: „Ja bym poszedł, jakbym miał wolne z lekcji. Coś zeznać, a potem Netflix na chacie”. Bluzowa: „Mnie psychiatra ogólnie zabronił stresu”. Dziewczynka w dresie: „Tusz mi się przez was rozmazał, dopiero go pomalowałam”. Chłopiec w bejsbolówce: „Ej, ale po co sąd? To przegryw. Nikt nie pójdzie dla niego zeznawać”. Niski w kroku: „Bo jego rodzicielka nie łapie, że ma przegrywa, i chce sprawiedliwości, ogarniasz?”. „Nie. Masakra. Przez to cała szkoła go znienawidzi”. Tuszowa: „Już go nienawidzą. »Krzywy ryj« to niby o kim?”. Niski w kroku: „Zrobił aferę, że go zamykają w kiblu. Sorry, na tym by się skończyło. Ja sam bym nie zamykał nikogo w kiblu, ale to on wypowiedział wojnę”. Tuszowa: „Donosem”. Bluzowa: „Jak mnie Karola prześladowała, to brałam tabletki, ale nie mówiłam starym”. Bejsbolowy: „A on się wyżalił. Za tydzień Dawid by się nim znudził. A tak ma przesrane”. Tuszowa: „Ja bym zmieniła szkołę”. Niski w kroku: „Rel. Też bym zmienił. Zaszkodził”. Dziewczynka w czarnym golfie: „Ale to Dawid bije”. Niski w kroku: „Ma prawo”.

Kolejka w lidlu osiedlowym, godziny wieczorne. Przede mną dwie po sześćdziesiątce. „Chcesz przyjąć obraz?”. „Tak, chcę, wpisałam się w kolejkę u proboszcza”. „Jolanta wzięła jako pierwsza”. „Jest matką księdza. Jak ogłosili peregrynację kopii po domach, to wiedziałam, że weźmie”. „Nie, to Marianna, Jadziu. Jolanta podeszła proboszcza”. „To ta z Żywego Różańca?”. „Tak, liderka adoracji”. „Ambitna”. „Musimy podzielić się Matką, trudno. Ale ty weźmiesz jako pierwsza od nas? Musimy trzymać straż”. „Wezmę, wezmę. Ze mną nie problem. Będę klęczeć”. „To w czym rzecz?”. „Mąż się wścieka, że mu ściągam kościół do domu”. „Ale Andrzej jest pobożny”. „W kościele. Ale w domu chce oglądać telewizję”. „Aha”. „A rozumiesz, jak mi obraz przyniosą, to ja nie pozwolę telewizora zapalić, wszyscy mają klęczeć”. „No jasne!”. „Nie wiem, czy się ugną. Wezmę obraz, ale oni się będą musieli potem z tego spowiadać”. „Córka też?”. „Gosia? A jak! Ona mi powiedziała, że ta peregrynująca kopia to fejk”. „Co to jest »fejk«?”. „Nie wiem. Ale boję się, że ja ołtarz ustawię, a oni będą sobie robić kolację i chodzić do toalety”. „Bluźnierstwo!”. „Tak! Przy Matce nie robi się kupy”. „Prawda, racja, dobę można wytrzymać”.

Park Morskie Oko, noc, roszady świateł na ciemnych prostokątach trawników. Napieram w górę, pod pałacyk Szustra. Przysiadam. Niemal nikogo, ale na sąsiedniej ławce ktoś rozłożył się z obozowiskiem. A przy ławce dwa psy. Staruszek wyciąga scyzoryk, kładzie deskę poprzecznie na ławce i piłuje tępym ostrzem kiełbasę i chleb. „O, widzi, jak czekają”. „Czekają”. „Ma zwierzęta?” – pyta. Ja, że nie. Ma córkę, dla niej piłuje po nocy. „Mała?”. „Duża”. „O – patrzy ze współczuciem – musi boleć”. Boli.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka, literaturoznawczyni, krytyczka. Autorka dwóch książek akademickich („Stanisław Brzozowski wobec Cypriana Norwida” oraz „Lektura jako spotkanie. Brzozowski – tekst – metoda”) i trzech prozatorskich („Elizje”, „po drugiej stronie siebie”, „Strefa… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Imprezuję ponadto