Fernando Lugo zmienia kraj

Przez 10 lat stał na czele diecezji w najbiedniejszym regionie kraju. Potem zrzucił sutannę, został politykiem, a nawet liderem lewicy. Dziś może zostać prezydentem.

15.04.2008

Czyta się kilka minut

Historia trawionego przez same plagi Paragwaju dała Augusto Roa Bastosowi, jednemu z największych prozaików latynoamerykańskich, pożywkę do napisania summy o Ameryce Łacińskiej: powieści "Ja, Najwyższy". Przykłady z przeszłości i teraźniejszości jego ojczyzny - wojny, bieda, dyktatury, prześladowania - złożyły się na fresk o aberracji władzy. Pisarz, w młodości zanurzony w bibliotece swego wuja biskupa, marzył o zmianach.

Czy doprowadzi do nich inny biskup - a dokładniej: były biskup?

Na czele lewicy

Dotychczas eks-biskupowi Lugo udała się rzecz bez precedensu: po tym jak w 2006 r. stanął na czele protestów przeciw prezydentowi Nicanorowi Duarte, próbującemu zmienić konstytucję i umożliwić sobie reelekcję, zjednoczył dużą część podzielonej opozycji. Dziś jego kandydaturę wysuwa "Patriotyczny Sojusz na rzecz Zmiany": koalicja ugrupowań lewicowych na czele z założoną przez niego partią Tejojojá (równość) i ugrupowaniem liberalnym PLRA. Według ostatnich sondaży, w wyborach 20 kwietnia Fernando Lugo może liczyć na prawie 35 proc. głosów i utrzymuje przewagę nad innymi kandydatami.

Lugo nie kryje sympatii lewicowych, choć określa się jako człowiek centrum. W Kościele nie był wielką figurą - raczej sprawnym, lokalnym duszpasterzem; bardziej pragmatykiem niż ideologiem. Pytany o teologię wyzwolenia odpowiada, że to tylko jedna ze składowych jego myśli, a chce walczyć o sprawiedliwość i z biedą, na którą napatrzył się dość, gdy kierował diecezją.

Zawieszony biskup

56-letni Fernando Lugo, którego rodzina doświadczyła więzienia i emigracji w czasie dyktatury Alfredo Stroessnera (1954-89), po studiach w stolicy, Asunción, pracował jako misjonarz w Ekwadorze, a potem wrócił do nauki na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W 1994 r. objął diecezję w San Pedro, ale już 10 lat później Jan

Paweł II wysłał go na wcześniejszą emeryturę.

W maju 2007 r. podczas wizyty w Brazylii, na konferencji biskupów Ameryki Łacińskiej i Karaibów, Benedykt XVI ponownie przestrzegł zebranych: działalność polityczna jest nie do pogodzenia ze stanem duchownym. Kościół popiera "solidarność z biednymi", ale podkreśla, że ta nie jest kwestią polityki - gdy w Ameryce Łacińskiej ugruntowane jest stanowisko, że walka z biedą jest sprawą polityki, gdyż jej przyczyny mają charakter polityczny: wczoraj skorumpowane reżimy, dziś asymetryczne umowy o wolnym handlu.

W Brazylii Papież mówił do wszystkich, ale zapewne myślał także o Paragwajczyku. Bo Fernando Lugo 25 grudnia 2006 r. wysłał do Watykanu list z prośbą o przejście do stanu świeckiego, którą odrzucono. Biskupa-

-emeryta najpierw upomniano (z punktu widzenia prawa kanonicznego łamie przepisy zabraniające duchownym sprawowania władzy świeckiej i członkostwa w partiach), a w styczniu 2007 r. Watykan ogłosił dekret, podpisany przez prefekta Kongregacji ds. Biskupów kardynała Giovanniego Battistę Ré, zawieszający go a divinis.

Paragwaj jak Haiti

W innej swej powieści, "Synu człowieczym", Roa Bastos przeciwstawił wyrosłą na pograniczu świata indiańskiego i łacińskiego synkretyczną religijność Paragwajczyków - Kościołowi oficjalnemu, a witalną wiarę zrewoltowanego ludu - formalistycznym praktykom Kościoła-instytucji.

Nie sposób nie znaleźć w tym paraleli z Lugo, który podkreśla, że to lud wybrał dla niego drogę polityki, zdecydował o porzuceniu urzędu i zlekceważeniu stanowiska przełożonych.

Mimo tej retoryki, nie mamy tu do czynienia z żadnym mesjanizmem. To nie religia decyduje o popularności Lugo, ale bieg zdarzeń politycznych. Komentując jego decyzję, nuncjusz apostolski w Paragwaju Orlando Antonini żałował, że brak liderów w kraju zmusił człowieka Kościoła do wejścia w politykę. Lugo zaś, porzucając urząd biskupa, mówił: "Moją katedrą będzie teraz cały kraj" i podkreślał, że nie chodzi mu o władzę, lecz służbę dla ojczyzny. Że dla niej zrobi wszys-tko, do ogłoszenia apostazji włącznie.

Jeśli wygra, nie będzie pierwszy. Na Haiti prezydentem był już były ksiądz: Jean Bertrand Aristide, za zaangażowanie polityczne wykluczony z zakonu salezjanów i podobnie jak Lugo zawieszony przez Watykan. W

1990 r. zwyciężył w pierwszych demokratycznych wyborach, zdobywając w pierwszej turze 67 proc. głosów, ale rok później obalili go wojskowi - wsparci przez biskupów, z których większość popierała wcześniejszy reżim, a Watykan jako jedyny na świecie uznał ich rząd. Aristide udał się na emigrację. Rozpoczęły się zabójstwa księży (głównie z postępowego "Caritasu"), świeckich aktywistów i członków "wspólnot podstawowych". W 1994 r. interwencja USA osadziła z powrotem Aristide’a, ale nie sprawdził się i w 2004 r. "odesłano" go na emigrację.

Z Haiti łączy Paragwaj też inna historia: zewnętrzne interwencje w XIX w. pogrążyły oba kraje w zapaści. Wielka wojna "Potrójnego Sojuszu" Brazylii, Argentyny i Urugwaju (1865-70), jeden z punktów centralnych twórczości Bastosa, zdziesiątkowała ludność i zniszczyła Paragwaj, wówczas jeden z najwyżej rozwiniętych krajów kontynentu. Potem były kolejne wojny: z Boliwią o Chaco (1932-35), domowa (1947) i dyktatura, która zmusiła do emigracji setki tysięcy ludzi. Do tego zamachy stanu, kryzysy, zamieszki... Wszystko to spowodowało, że Paragwaj to dziś jeden z najbardziej zacofanych krajów na kontynencie.

Kraj nędzarzy

Konserwatywna i nacjonalistyczna Partia Colorado zwyciężała dzięki manipulacjom we wszystkich wyborach od 1947 r. Choć słaba i podzielona, nadal ma ona najwięcej członków (1,6 mln) i jest osadzona w aparacie państwa, który funkcjonuje dzięki klientelizmowi i represjom (sięgnęły zenitu pod rządami Stroessnera, sympatyka nazistów).

Część księży ujmowała się za ich ofiarami. Domagając się prawdy na temat prześladowań, powtarzali hasło Jana Pawła II "Prawda was wyzwoli", wypowiedziane w trakcie jego wizyty w 1988 r. Zaangażowany w proces demokratyzacji, Kościół wzywał do dialogu i reform.

Ale po upadku dyktatury w 1989 r. niewiele się zmieniło: władzę do pierwszych wolnych wyborów w 1993 r. sprawowali wojskowi, a i potem Partia Colorado nie ustąpiła pola. Lugo i jego zwolennicy podkreślają, że dziś wraca historyczna szansa na jej odsunięcie.

W Paragwaju mieszka 6 mln ludzi, ale aż milion wyemigrowało. 60 proc. populacji żyje w biedzie, a 32 proc. w biedzie skrajnej. Z danych ONZ wynika, że kraj przeznacza najmniej środków w regionie na cele społeczne, zdrowie i edukację. Na dziesięciu biednych Paragwajczyków tylko czterech ma dostęp do edukacji, a jeden ubezpieczenie zdrowotne. Reforma znajdującego się w stanie upadłości państwa, gospodarki, a zwłaszcza rolnictwa i kwestia marginalizowanej ludności indiańskiej - to największe problemy do rozwiązania.

***

Pisząc o Paragwaju, piszemy siłą rzeczy o Lugo. Ale lewica na kontynencie odeszła od personalizmu na rzecz ruchów społecznych i politycznych. W krajach, gdzie to miało już miejsce, nowe rządy - z mniejszymi lub większymi kłopotami - realizują politykę na ich rzecz, a na prezydentów wybrano tych, którzy byli w stanie takie szerokie fronty zjednoczyć: w Wenezueli jest to wojskowy, w Boliwii Indianin, w Ekwadorze profesor uniwersytecki, w Brazylii hutnik. W Paragwaju może się nim okazać eks-biskup.

Z punktu widzenia Kościoła "sprawa Lugo" jest z pewnością problemem. Z punktu widzenia polityki w Paragwaju okazała się ożywcza. A ewentualna wygrana byłego duchownego może faktycznie być szansą na zmiany.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, korespondent "Tygodnika" z Meksyku. więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2008