Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Elada Katzira poznałam w maju ubiegłego roku w kibucu Nir Oz, podczas zbierania materiałów do reportażu dla „Pisma”. Osobą, która nas sobie przedstawiła, był Alex Dancyg – historyk o polskich korzeniach, zasłużony dla dialogu polsko-izraelskiego, w swoim ukochanym kibucu zaś specjalista od nawadniania pól, czym zresztą zajmował się z wielką pasją. Elad był jednym z jego współpracowników.
Zaglądam, a tam tunel
Tamtego dnia usiedliśmy przy kawie w nieco obskurnym kibucowym biurze obwieszonym mapami pól. Pamiętam Aleksa objaśniającego mi po polsku, że to, co tu za chwilę usłyszę, nie do końca licuje z powszechnym w kibucu światopoglądem. Że Elad – bodaj jedyny w kibucu prawicowiec, wyborca Likudu Benjamina Netanjahu – to, mimo ideologicznych różnic, dobry kompan, pracownik i wspaniały przyjaciel, a jego obecność w lewicowym kibucu wynika wyłącznie z przywiązania do ludzi i ziemi.
Przez Izrael przetaczały się wówczas wielkie antyrządowe protesty, a ludzie mieli świadomość tego, że wewnętrzny brak politycznej stabilności może wpływać na zagrożenie z zewnątrz. Powodem mojej wizyty w Nir Oz była próba zrozumienia, jak to możliwe, że w położonych tuż przy Strefie Gazy kibucach, narażonych na regularny rakietowy ostrzał i permanentny brak spokoju, tak wiele osób głosuje na partie lewicowe, opowiadające się za pokojem z Palestyńczykami. W samym kibucu, założonym w latach 50. przez syjonistów z lewicowej organizacji Haszomer Hacair, podczas wyborów w listopadzie 2022 r. ponad 60 proc. uprawnionych głosowało na centrum i lewicę.
– Uważam, że zwyczajni ludzie po obu stronach po prostu chcą żyć – mówił mi Alex. – To politycy robią z naszego życia to, co potem widzimy w mediach. Nie żal mi, gdy giną źli ludzie z Hamasu. Ale boli mnie, gdy giną dzieci i niewinni mieszkańcy. Tak nie powinno być – podkreślał. Wspominał, że przed budową płotu separacyjnego nie raz doświadczał życzliwości Palestyńczyków. – Pewnego dnia, gdy pracowałem przy samej granicy, zakopałem się traktorem, nie mogłem wyjechać. Cała gazańska wioska się zbiegła, przyszli mi pomóc. Kopali, aż wyciągnęliśmy ten traktor wspólnymi siłami.
– Tu, w polach, odkrywaliśmy też kiedyś tunele Hamasu. Pamiętam tamten dzień: lało, wyszedłem w pole, by sprawdzić deszczownię, nagle patrzę: dziura w ziemi. Zaglądam, a tam tunel murowany. Kilkaset metrów od domów! Mogli nas z dziesięć razy porwać, jak Gilada Szalita.
A że nie porwali, to znaczy, że nie mieli takich zamiarów. Alex nie tracił nadziei na pokój.
Nie zrobiłem nic, żeby ich skrzywdzić
Elad Katzir był innego zdania. Nie wierzył w izraelską lewicę. Narzekał na jej słabych przywódców. Na prawicowy Likud, jak mówi, zagłosował z braku wyboru. – Nie dlatego, że jestem bibistą czy likudnikiem. Wybrałem tak, bo ci, którzy chcieli oddać swój głos na prawicową partię, mieli dwie możliwości: albo Netanjahu, albo ekstremiści, a ja nie głosuję na ekstremistów, bo to nie moja bajka. Obecnie w Izraelu istnieją dwie możliwości utworzenia rządu. Jedna opcja jest taka, jak dzisiaj: prawica ultraortodoksyjna. Druga opcja: lewica i Arabowie. Gdyby była jakaś partia centrowa, to byłoby dobrze. Z dwóch dostępnych opcji wolę ultraortodoksyjną prawicę. Nie, żebym lubił ultraortodoksów, ale jedno jest pewne: oni mnie nie zabiją. Nie wstaną rano, nie zaplanują ataku terrorystycznego, nie wejdą do autobusu podpięci do ładunku wybuchowego. Nie zrzucą na mój dom rakiety – mówił.
Kim był Damian Soból, wolontariusz zabity w Gazie przez izraelską rakietę? W rozmowie z „Tygodnikiem” wspomina go przyjaciel
– Chcę, żeby wreszcie przestali do nas strzelać. Ja nie zrobiłem nic, żeby ich skrzywdzić. A oni strzelają prosto w mój dom – tak opisywał sąsiadów zza separacyjnego płotu. Pamiętam teatralny gest Aleksa, chwytającego się za głowę i uciekającego na te słowa z pokoju. Nie chciał tego słuchać, choć wiedział, że co do realnego zagrożenia ze strony Hamasu Elad ma przecież rację.
Wychudzony, z wybitymi zębami
Cztery miesiące później, 7 października, podczas brutalnego ataku Hamasu na południowy Izrael, obaj mężczyźni zostali przez terrorystów uprowadzeni do Gazy. 10 marca Islamski Dżihad poinformował, że Aleks został zabity. Dotąd jednak nie odnaleziono jego ciała, rodzina wciąż ma więc nadzieję, że informacja była nieprawdziwa.
Carmit, siostra Elada, w napaści Hamasu straciła niemal wszystkich. Ojciec został zamordowany w dniu ataku w swoim domu, Elad uprowadzony, ich matka również – a potem uwolniona w listopadzie, w ramach tymczasowego zawieszenia broni.
Elad dwukrotnie pojawiał się w propagandowych filmikach Islamskiego Dżihadu, w których wzywał izraelski rząd do pomocy w uwolnieniu izraelskich zakładników. Był inny, niż go zapamiętałam – wychudzony, z wybitymi zębami i rezygnacją wymalowaną na twarzy. Być może przeczuwał nadchodzącą śmierć.
O tym, że w Gazie znaleziono jego ciało, informowały 6 kwietnia izraelskie i polskie media. Polskie – bo Elad miał podwójne obywatelstwo. Był to kolejny nasz obywatel zabity w Gazie w ciągu ostatnich kilku dni. Damian Soból, wolontariusz World Kitchen Center, który dostarczał Gazańczykom pomoc humanitarną, zginął kilka dni wcześniej w ataku przeprowadzonym przez izraelską armię.
Czy Netanjahu przeprosi
Historia Elada Katzira to historia kilku zdrad jednocześnie. Jeśli w ogóle miał jakąkolwiek nadzieję na pokój, to 7 października ona ostatecznie prysła. Terroryści, których się obawiał, odebrali mu rodzinę, wolność, a wreszcie i jego własne życie. Lecz Elada zdradził też – może właśnie najbardziej – prawicowy izraelski rząd, na który głosował. Benjamin Netanjahu, mimo znajomości dramatycznych filmów video z wypowiedziami Elada, nie odpowiadał na apele, traktując je jako przejaw propagandowych działań Islamskiego Dżihadu. Czy dziś przeprosi za jego śmierć, jak domaga się tego Carmit, załamana siostra Elada? Nikt nie ma złudzeń.
W przypadku Damiana Sobóla Polska słusznie domaga się niezależnego śledztwa w kwestii okoliczności jego śmierci. Czy jednak tak samo będzie domagała się sprawiedliwości w sprawie śmierci drugiego obywatela, Elada Katzira? Czy wystąpi do Islamskiego Dżihadu o niezależne śledztwo?
Śmierć Elada Katzira wybitnie pokazuje, jaką tragedią jest wojna, która trawi właśnie Bliski Wschód. Nie tylko dla Palestyńczyków, na których dramacie skupia się nasza uwaga. To też tragedia izraelskich rodzin, Palestyńczyków i Żydów na całym świecie, mieszkańców Bliskiego Wschodu, trawionych lękiem przed rozlaniem się konfliktu, a także nas samych – bo dobitnie uświadamia, że żyjemy w czasach, w których zasady człowieczeństwa są naruszane – i nic nie wskazuje na to, by nie miało się to powtórzyć.
Zobacz reportaż autorki w „Piśmie”: Izrael. Innego kraju nie będzie.