Efekt Lucyfera

Londyński gabinet figur woskowych ma kłopot z Hi-hi-hi-tlerem.

13.09.2011

Czyta się kilka minut

Przywódca nazistów znajduje się tam od 1933 r., choć nie ten sam, gdyż był wielokrotnie demolowany. Niszczenie woskowej figury Adolfa H. nie wydaje się wielkim problemem, przykładowo kilka lat temu w oddziale berlińskim muzeum Madame Tussaud füehrer został pozbawiony głowy. Jeden ze zwiedzających założył się ze znajomymi, że zdekapituje - a następnie zakład wygrał. Zdarza się. Odlano z wosku nowego, smutnego Hitlera, posadzono w bunkrze, i wszystko wróciło do normy. Problemem tkwi gdzie indziej. W poczuciu humoru.

Ostatnio w Londynie wybuchł skandal, gdy turyści z Izraela poczuli się dotknięci, widząc radośnie hajlującą młodzież w "muzeum". Jako potomkowie ocalonych z Holokaustu, niekoniecznie potrafili wzbudzić w sobie klimat szampańskiej zabawy wokół figury z wąsikiem. Cóż się tam wyrabia! Popularne są oryginalne okrzyki typu... tak, tak: "Heil Hitler", oraz odpowiednie struktury gestyczne. Błyskają flesze, w ruch idą wszelkiego rodzaju aparaty utrwalające powyższe harce w towarzystwie wykapanego z wosku ludobójcy. Cha cha, chi chi, hejże, hola, hitler! Pamiątka na całe życie.

Żydowskie organizacje w Wielkiej Brytanii poprosiły kierownictwo gabinetu figur woskowych, żeby coś z tym zrobić. Zaproponowano, aby uniemożliwić robienie sobie zdjęć z Hitlerem, oraz aby przedstawić füehrera w mniej dumnej pozie.

Przeczytałem o całej sprawie i już chciałem popuścić wodze ironizowania i pogalopować prześmiewczo przez całą sprawę w obronie wolności słowa ("Sieg Heil!") i gestów ("pięć piw proszę" oraz "wąsik, ach ten wąsik"), zdecydowanie przypuszczając - dość łatwy, w sumie - atak na sieriozność, przeczulenie i autorytarnie kompletny brak poczucia humoru. Że przecież zapłacili za bilet, to niech się zabawią, że nie każdy idiota jest nazistą, że zabrońmy wyświetlania "Dyktatora", penalizujmy oglądanie "Allo, allo" itd. Już chciałem owe wodze popuścić... ale dotarła do mnie refleksja nagła a niespodziewana, że Żydzi mają rację (tak, wiem - to mnie skreśla w XXI wieku).

Można zrobić tak, żeby uniknąć zgorszenia w tym akurat miejscu (skądinąd czysto komercyjnej i jarmarcznej) placówki. Nie przypominam sobie, żeby w Moskwie ktokolwiek ze składających wizytę w mauzoleum miał ochotę robić sobie... żartować sobie z Lenina. Zdjęć też nie można było wykonywać. Oczywiście, Rosjanie swojego zbrodniarza gloryfikują, oczywiście Lenin nie jest woskowy, oczywiście nie występuje obok Kylie Minogue - ale można wyciągnąć wnioski, które następnie wcieli się w życie w wolnym świecie. Wolnym, ale nieupatrującym fundamentu wolności w zachęcaniu do radosnego debilizmu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2011