Do ciebie, człowieku!

Jury tegorocznego KFF przyznało trofea filmom o szlachetnie antropologicznym charakterze, wyróżniającym się zarazem wyjątkową urodą plastyczną i ­ muzyczną.

10.06.2008

Czyta się kilka minut

Podczas niemalże wszystkich festiwali filmowych obowiązuje zadziwiająca konwencja odbioru, która każe widowni pacyfikować każdy obejrzany film, na siłę doszukując się w nim formalnych błędów i intelektualnych niedociągnięć. Tak było i w Krakowie, gdzie przysłuchując się w kuluarach poprojekcyjnym dyskusjom, odnieść można było wrażenie, że oto uczestniczymy nie w kolejnej edycji prestiżowego festiwalu, ale w pokazie filmowych odrzutów, których nikt nie chce oglądać. Tymczasem 48. Krakowski Festiwal Filmowy obfitował w nader ciekawe filmy, których głównym tematem była próba zrozumienia drugiego człowieka; często nieudana, ale zawsze autentyczna, wychodząca z przeświadczenia o nieuchronności skazania na drugiego człowieka, który - jak mawiał Sartre - jest piekłem, ale - jak ripostował Karol Wojtyła - czasem bywa także i niebem.

Poświęcenie i zrozumienie

Ton całemu festiwalowi nadała retrospektywa nagrodzonego Smokiem Smoków Allana Kinga - kanadyjskiego mistrza dokumentu obserwacyjnego, polegającego nie na tworzeniu filmu ilustrującego z góry założony problem, ale na cierpliwej obserwacji wybranej grupy ludzi, podczas której prawda ujawnia się jakby mimochodem. Lekcję Kinga odrobili twórcy najlepszych pokazywanych na festiwalu dokumentów, starający się ukazywać ludzkie życie bez wyższości czy politowania. Jury tegorocznego KFF przyznały trofea filmom o takim właśnie, szlachetnie antropologicznym charakterze, wyróżniającym się zarazem wyjątkową urodą plastyczną i muzyczną.

W bezapelacyjnie najlepszym filmie festiwalu, hiszpańskim obrazie "W stronę światła" w reż. Eduarda Chapero-Jacksona - dedykowanym wszystkim ludziom, których poświęcenie pozwala umierać ciężko chorym w godnych warunkach - zobaczyliśmy historię o sile bliskości i współczucia, pozwalającej przełamać odrazę i pokonać grozę śmierci. Synowa, która z początku z trwogą przygląda się cierpieniu umierającej w spazmach teściowej, w końcu przełamuje się i przyjmuje funkcję wzywanej przez odchodzącą kobietę matki, tuląc ją do snu - do śmierci. W tym błyskotliwie zrealizowanym filmie dotykamy tego, co najintymniejsze w relacjach międzyludzkich, oglądamy proces dawania innym tego, co najcenniejsze - samych siebie.

Inaczej, ale w równie interesujący sposób temat poświęcenia ujmuje film "Do bólu" Marcina Koszałki. Tym razem zanurzamy się w domowe piekiełko pięćdziesięcioparoletniego lekarza psychiatry, który przeżywając miłość do kobiety, zmierzyć się musi z gwałtownymi oporami swojej apodyktycznej matki, dla której syn jest całym światem. Koszałka w niezwykle precyzyjny sposób, wywołujący u widza zarazem śmiech i przejęcie, pokazuje wewnętrzne rozdarcie mężczyzny, którego emanacją są obrazy ukrzyżowanego Chrystusa, malowane z pasją przez psychiatrę. A jednak i tutaj obecny jest motyw poświęcenia wynikającego ze zrozumienia. Bohater - zakochany w kobiecie, która budzi go do życia - postanawia poświęcić matce przynajmniej odrobinę swej miłości (stąd decyzja o poszerzeniu domu o dodatkowe piętro, gdzie mogłaby zamieszkać).

Przełamanie bariery samotności i obcości to także temat zrealizowanego na podstawie prozy Olgi Tokarczuk filmu "Aria Diva" Agnieszki Smoczyńskiej, gdzie młoda żona i matka zaprzyjaźnia się z osamotnioną diwą operową (świetna rola Katarzyny Figury). Ten związek, ukazany w bardzo delikatny, oparty na półtonach sposób, "zlepiony" przez operową muzykę, jest procesem stopniowego otwierania się na drugiego człowieka, które staje się drogą do zrozumienia siebie samego. Temat bliskości między kobietami (matką i córką, a później córką i jej córką) podejmuje również poetycki film animowany "Refreny" Wioli Sowy.

Poprzez muzykę dochodzi też do zbliżenia bohaterów niemieckiego dokumentu "Muzyka ojca" w reżyserii Igora Heitzmanna - portretu znakomitego austriackiego dyrygenta Otmara Suitnera, który dzielił swoje życie między NRD a RFN, kochankę (i syna) a żonę. Heitzmann tworzy paralelę między światem dźwięków a ludzkim życiem. Muzyka jest kluczem do zrozumienia drugiego człowieka i symbolem sztuki jako takiej - również sztuki filmowej.

Poprzez kino rosyjski reżyser Sergei Loztnitsa (autor nagrodzonej przed dwoma laty znakomitej "Blokady" o losach ludzi w oblężonym Stalingradzie) oddaje prawdę o ZSRR lat 50. i 60. "Rewia" to montażowy film ukazujący, jak w kołchozach i fabrykach Związku Sowieckiego pod panowaniem Chruszczowa chłopi i robotnicy budują świetlaną socjalistyczną przyszłość, zaś ich trud osładzany jest przez socrealistyczne śpiewogry wystawiane w przyzakładowych świetlicach. Podstawową wartością filmu jest oddanie sprawiedliwości ludziom, którzy święcie przekonani o słuszności swej pracy budowali system, który marnował ich wysiłek i poświęcenie. Autentyczna, choć maskowana przez absurd groza emanuje z tworzących tytułową rewię obrazów (ujęcie traktora rozsypującego ziarno na śniegu czy sekwencja sądu partyjnego tępiącego wszelką własność prywatną).

Ginące światy

Z filmem Loznitsy korespondował ciekawy dokument Jacka Nagłowskiego i Andrzeja Dybczaka "Gugara" - o mieszkających w tajdze ewenkijskich poganiaczach reniferów, których życie ulega stopniowej degradacji wraz z wytrzebieniem stad. Nagłowski i Dybczak przyglądają się ze zrozumieniem tragedii zapijających się na śmierć autochtonów, dla których życie zupełnie straciło sens wskutek wchłonięcia żyjącej przez wieki w symbiozie z naturą społeczności przez poradziecką nowoczesność, symbolizowaną przez chełpiącego się osiągnięciami rosyjskiego gubernatora, talerze do odbioru telewizji satelitarnej i helikopter przywożący - niegdyś ciągnione przez zaprzęgi reniferów - zaopatrzenie.

Problem społeczności, której już nie ma, podjęła również w swym świetnym, acz zupełnie zignorowanym przez jury dokumencie "Po-lin" Jolanta Dylewska, posługująca się techniką dokumentu podobną do tej, jaką posługuje się Loznitsa. Reżyserka drobiazgowo odtwarza świat przedwojennych Żydów polskich, dla których Rzeczpospolita była prawdziwym i jedynym domem, ojczyzną, ziemią obiecaną. Dylewska, wbrew wypracowywanym przez modnych historyków tezom, pokazuje, że możliwe było harmonijne współżycie między Żydami i Polakami, nawet wówczas, kiedy cieniem na ich relacjach kładł się - faktyczny, ale przecież nie jedyny i nie wyjątkowy - polski antysemityzm.

Zaniedbana nieco formuła filmu telewizyjnego okazała się idealnym medium dla zbadania tak delikatnej kwestii, jak współczesna recepcja katolicyzmu, co udowodnił znakomity obraz "III. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił" z cyklu "Dekalog po Dekalogu" Macieja Cuskego, w którym reżyser śledzi przygotowania swego synka do Pierwszej Komunii, zderzając postawę swoich rodziców - strażników tradycji - z podejściem własnym i żony - pozornie nieprzywiązujących wagi do spraw wiary.

Tegoroczny festiwal (wreszcie jako tako merytorycznie uporządkowany, m.in. dzięki nagrodom, których wielość odpowiada wielości zaprezentowanych filmowych form) był, wbrew opiniom malkontentów, jednym z najciekawszych tego typu wydarzeń upływającego sezonu: być może pozbawiony fajerwerków, ale przecież pokazujący to, co w kinie najważniejsze - człowieka w jego złożoności, kruchości i heroizmie prób zbliżenia się do drugiej osoby.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2008