Deszcz nie ma ceny

Wiele zasobów na Ziemi wyczerpuje się bezpowrotnie. Dobrze jest móc myśleć o wodzie jak o zasobie wspólnym i odnawialnym.

02.11.2020

Czyta się kilka minut

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Wroceń, kwiecień 2020 r. / MAREK MALISZEWSKI / REPORTER
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Wroceń, kwiecień 2020 r. / MAREK MALISZEWSKI / REPORTER

Potrafimy już uprawiać rośliny, które rosną i wydają plon, choć ich korzenie nie czerpią składników odżywczych z gleby. Sprawiliśmy, że wytwarzają niezbędne kalorie, mimo że fotosynteza zachodzi w nich bez udziału słońca. Jednego nam się wciąż nie udało – hodować roślin i produkować żywność bez wody.

Powódź i susza: dwa oblicza jednej zlewni

W drugiej połowie ubiegłego wieku realizowano przede wszystkim koncepcję rolnictwa odwodnieniowego. Sieć kanałów i rowów melioracyjnych została zaprojektowana, by szybko i sprawnie odbierać wodę z terenów rolniczych i odprowadzać ją do rzek. Był to łatwy sposób zwiększenia areału upraw.

Obecnie zmagamy się z konsekwencjami takiego podejścia. Zmeliorowane grunty rolne, osuszone tereny podmokłe, wyschnięte torfowiska nie są w stanie zatrzymać wystarczającej ilości wody. Nie mając wpływu na ilość i rozkład opadów, możemy jednak decydować o tym, czy woda zostanie na terenie zlewni, czy szybko spłynie do morza. W Polsce aż 60 proc. obszaru jest użytkowane rolniczo, kolejne 30 proc. to lasy. Zdolność do zatrzymywania wody zależy jednak od charakteru upraw – tak rolnych, jak i leśnych.

Susza stała się nową normą. Ta rolnicza trwa w Polsce od kilku lat. Rośnie również zagrożenie suszą hydrologiczną. Im bardziej przekształcamy teren, tym niższy jest poziom zatrzymywania wody, a system rzeczny staje się bardziej rozregulowany. W zlewni poddanej urbanizacji, zabudowie terenów zalewowych, nadmiernej regulacji rzek czy niewłaściwej melioracji brak opadów szybko prowadzi do suszy, a ich nawet niewielki nadmiar powoduje podtopienia lub powódź.

Zostawmy deszcz tam, gdzie spadł

Wodę pobieramy wiercąc studnie głębinowe i eksploatując złoża będące podstawowym źródłem wody pitnej, których wielkość i tempo odnawiania nie są rozpoznane. Tworzymy zbiorniki retencyjne – kosztowne rozwiązania wymagające inwestowania w sieci nawodnień. A są przecież prostsze sposoby: np. odwrócenie negatywnych skutków prac utrzymaniowych – czyli odmulania, prostowania koryt i budowy wałów przeciwpowodziowych – na rzekach i w systemach melioracyjnych. To właściwe kształtowanie krajobrazu spowalnia odpływ wody i ogranicza parowanie, będąc najtrwalszą metodą ochrony wody. „Straty wody poprzez spływ powierzchniowy są czternastokrotnie mniejsze w krajobrazie zadrzewionym niż na obszarze całkowicie pozbawionym lasu” – pisze w ekspertyzie „Woda w rolnictwie” dr Zdzisław Bernacki z Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN.

Jednak najłatwiej i najkorzystniej z punktu widzenia rolnictwa jest zatrzymać wodę po prostu w glebie. „Zrozumienie i ochrona właściwości gleby odpowiadających za wychwytywanie i utrzymanie wody na potrzeby wzrostu i rozwoju roślin jest pierwszym krokiem w kierunku zatrzymania kryzysu ekonomicznego i środowiskowego, przed którym stoi dziś rolnictwo” – twierdzi dr Robert Borek z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Gleba wpływa na skład atmosfery, filtruje i oczyszcza wodę, przetwarza i odzyskuje składniki pokarmowe. Zdrową glebę zamieszkują miliony mikroorganizmów odpowiedzialnych za większość procesów życiowych na Ziemi.

Jak wycenić, by warto było chronić?

Koncepcja usług ekosystemowych zakłada, że zdrowe ekosystemy świadczą usługi, których wartość ekonomiczną da się wymierzyć. Klasycznym przykładem jest zapylanie – owady zapylające nieodpłatnie wykonują pracę, bez której niemożliwa byłaby jedna trzecia produkcji rolnej. Ochrona wody nie jest działaniem wymagającym wysokich nakładów. Tereny wiejskie i rolnictwo mogą zachować różnorodność biologiczną czy chronić zasoby wodne Polski. W naszym interesie leży, by wesprzeć te usługi i model rolnictwa, które temu sprzyjają.

Wiemy już, że wiele zasobów na Ziemi wyczerpuje się bezpowrotnie. Dobrze jest móc myśleć o wodzie jak o zasobie wspólnym i odnawialnym. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 45/2020

Artykuł pochodzi z dodatku „Susza w Polsce