Absurd sądowy

W ubiegłym tygodniu Prokuratura Rejonowa w Lublinie umorzyła śledztwo w sprawie syna burmistrza Łęcznej. Na portalu "Nasza Klasa" chłopak umieścił zdjęcie, na którym trzech rozebranych do pasa, ostrzyżonych na jeża młodzieńców (wśród nich on sam) podnosi rękę w geście faszystowskiego pozdrowienia.

08.07.2008

Czyta się kilka minut

Takiego wyroku należało się wcześniej czy później spodziewać, skoro zdarzył się już fatalny precedens: w marcu Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich uwolnił od zarzutów troje członków Obozu Narodowo-Radykalnego, oskarżonych o to, że kilka miesięcy wcześniej, podczas uroczystości ku czci powstańców śląskich na Górze Świętej Anny, wykonywali gesty faszystowskie.

W obydwu przypadkach zarzuty oddalono, ponieważ, zdaniem Sądu, charakterystyczne uniesienie dłoni - znane nam doskonale z archiwalnych fotografii i kronik filmowych - nie ma nic wspólnego z nazizmem. Wysoki Sąd ma odmienne zgoła skojarzenia: ręka ostrym ruchem podniesiona ku górze przypomina mu nie SS-manów, ale rzymskich legionistów. Cóż, może ten obraz pozostał w pamięci Wysokiego Sądu jako wyraz traumy, którą studenci prawa przeżywają podobno podczas egzaminu z prawa rzymskiego. Jednak trudność egzaminu nie może usprawiedliwiać arogancji wobec historii najnowszej. Nie może również zwalniać z myślenia i z umiejętności przewidywania następstw własnych decyzji.

Słuchając takiego werdyktu, ma się wrażenie uczestniczenia w absurdzie. I poczucie, że - by użyć kolokwializmu - "jest się robionym w konia", bo komuś udało się przeforsować tezę, że czarne jest białe. W końcu, o co chodzi? O Prawo, czy o grę w Prawo - być może to ono zostało w tych procesach najbardziej poszkodowane.

I jeszcze jedno. Pamiętam przestraszony wzrok mojej Babci, która na początku lat 90. w krakowskiej kawiarni zobaczyła mężczyzn w nazistowskich mundurach - jak się okazało, statystów, czekających na zdjęcia do filmu "Lista Schindlera". Babcia już nie żyje, ale jestem przekonana, że gest syna burmistrza z Łęcznej i jego kolegów nie kojarzyłby się jej bynajmniej z rzymskimi legionistami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2008